NAKED 2 BASICS, Urban Decay, recenzja

Witajcie,

Po kilkunastu dniach szpitala w domu ;) wpracam do Was z recenzją. Kocham jesień.. jednak nie służy mi ona do końca.

NAKED 2 BASICS, Urban Decay

Kupicie ją TUTAJ

Kosmetyki Urban Decay to perełki na, które się ślinię od lat. Niestety trudno dostać je w Polsce.

Paletki Naked są szczególnie pożądane przeze mnie. Pierwsza z nich, która wpadła w moje ręce (na pewno nie ostatnia) to cudowna Naked 2 Basics. Jest to zestawienie sześciu uniwersalnych, pięknych, chłodnych odcieni. Rewelacyjna na co dzień jak i na wieczorne smoky :)

Opakowanie:

Małe, poręczne w chłodnym odcieniu brązu. Złoty napis. W dotyku jest jakby miękka, aksamitna. Posiada lusterko.

Konsystencja:

I tu zaczyna się magia.. cienie są niesamowicie kremowe. Takie mięciutkie. Pełne pigmentu. Pięknie się rozcierają . Praca z nimi to czysta przyjemność.

Zapach:

brak

Kolor:

Chłodne odcienie brązu i beżów. Zestawienie sześciu kolorów, najjaśniejszy jest też błyszczący (ma chłodne drobinki, jednak nie jest to bazarkowy brokat), pięć kolejnych to chłodne odcienie, którymi można stworzyć cały makijaż oka lub jego bazę.

na korektorze

Aplikacja:

Ktoś kto używa słabych cieni na co dzień.. może się wystraszyć :D Wystarczy odrobina by mieć kolor na powiece.. są niesamowite. Kilka machnięć pędzelkiem i mamy makijaż. Rewelacja, jestem zakochana.

PLUSY:

niesamowicie napigmentowane

łatwo się aplikują

miękkie

piękne kolory

uniwersalne kolory

trwałe

wysoka jakość

MINUSY:

dostępność w Polsce

Polska cena 

(wcale się nie dziwie, w końcu przesyła i cło to wysoka cena dodatkowa)

Ocena:

5/6

(odejmuje 1 pkt za dostępność i cenę, jednak kusi mnie by mimo to dać 6/6)

Zapraszam do:

Pozdrawiam,

Milena.